Zwiedzając kolejne miasta Polski, z naszą hiszpańską drużyną, zdecydowaliśmy się na dłuższy pobyt w Warszawie. Każdy dzień poza standardowymi atrakcjami turystycznymi typu: spacer po Łazienkach Królewskich, miał również swój temat, myśl przewodnią. Dzień ostatni poświeciliśmy słodkością…
Chociaż upał był obłędny i teoretycznie mieliśmy ochotę jedynie na wodę, zmobilizowałam moich towarzyszy do słodkich degustacji. Stolica pełna jest kawiarni, cukierni i uroczych miejsc ze słodkościami, wyborną kawą i wyjątkową historia.
Zaprosiłam moich Gości do dwóch warszawskich miejsc… Pierwsze z nich to historia, tradycja i… Kultowe pączki! Cukiernia A.Blikle na Nowym Świecie. Oszałamiający zapach: lekka słodycz zmieszana z powagą wytrawnej, świeżo palonej kawy. Wspaniały, przedwojenny szyk i elegancja w wystroju i oczywiście, to co najważniejsze: klasycznie wyrafinowane słodkości, z najwyższej półki. Wybraliśmy pączki z konfiturą z róży. Każdy zajadał w ciszy i skupieniu, aby po chwili domówić jeszcze i jeszcze.
Po deserze w porze śniadania i późniejszym zwiedzaniu do utraty władzy w nogach, wybraliśmy się na deser wieczorny. Ale Gloria, restauracja Magdy Gessler, przy Placu Trzech Krzyży jest prawdziwą oaza, wyspą, enklawą rustykalnej gościnności i bezpretensjonalnego biesiadowania. Wyjątkowy wystrój (pełen truskawek), przemiła obsługa, rozkoszne menu i nasze wyuzdane apetyty! M. i C. zamówili sernik, z lodami i pomarańczami, ja zdecydowałam się na truskawki zapiekane w koglu – moglu. Panowie byli urzeczeni, aczkolwiek nie zaskoczeni. Wybrali klasyk, a ten nie może zawieść, musi spełnić wyobrażenie. Udało się! Natomiast moje podniebienie osiągnęło słodko-kwaśny orgazm, gaszony chłodnym Prosecco. Jadłam w milczeniu. Po ostatnim kęsie opadłam z sił…
Do Poznania wróciliśmy troszkę smutni. Jak to, bez takich słodkości na co dzień? Do wspaniałości przyzwyczaić się jest bardzo łatwo, a zresztą Hiszpanie uwielbiają słodkie śniadania: gęsta czekolada, słodkie magdalenki, churros… Nasze bułki, paróweczki i jajecznica na maśle, nie do końca wypisywały się w ten trend. Sytuacje uratował M., o poranku wyskoczył czym prędzej do Cappucciny w City Parku. Przywiózł jeszcze ciepłe drożdżówki z owocem (obłęd!), maślane croissanty i kawę – nie tylko świeżo parzona, ale i paloną na miejscu!
Goście urzeczeni. M. dumny z siebie. A ja… No cóż, po prostu troszkę bardziej okrągła.
foto. A.Blilke, Ale Gloria
Image may be NSFW.
Clik here to view. Image may be NSFW.
Clik here to view. Image may be NSFW.
Clik here to view. Image may be NSFW.
Clik here to view. Image may be NSFW.
Clik here to view.